czwartek, 26 listopada 2009

Odc. 1

Po raz pierwszy myśl ta zaskoczyła Go gdzieś między piątym a dziewiątym łykiem kawy, czyli wciąż jeszcze przed południem. Bez ostrzeżenia, bez pukania weszła w gumowych, zielonych kaloszach i usiadła gęstym kożuchem na całym przed i po teraz. Nawet pewnie nie zauważyła, że zamierzał właśnie zająć się czymś innym, o wiele bardziej realnym, czyli zarabianiem na chleb, a właściwie to na tanie bułki „kajzerki”, o które wczoraj ponoć bili się ludzie w jednym z supermarketów. Cała sytuacja trwała tylko chwilę. Rzut bułek na sklep, szamotanina, wyzwiska, deptane pechowe bułki, które wymknęły się z foliowych przezroczystych woreczków, koniec bułek, znów wyzwiska i posądzanie o brak sprawiedliwości i ludzkich uczuć, a potem już tylko wyścig do kasy z wysoko uniesioną kartą płatniczą. Dziwna bułkowa gorączka nie dotknęła tylko pana Kazimierza, który znany był z trzech rzeczy a mianowicie: mocnej głowy, twardej pięści i zamiłowania do weki. Pan Kazimierz, stary kombatant, bohater partyzantki nie widział zresztą niczego podobnego od lat.

- Oj się porobiło panie – mówił potem. – Co ten dzisiejszy człowiek ma we łbie to ja nie wiem. Dawniej była bieda i nic nie było, a i tak ludziska pomocne nawzajem były, jak to stado, co tako jest silne, jako najsłabszy osobnik. A dziś? Dziś nie ma już chyba szczęśliwego człowieka.

Pan Kazimierz się pomylił. Szczęśliwych ludzi nie brakowało. Był szczęśliwy właściciel marketu wraz z całym zarządem, radośni, że do najtańszych bułek biedne, walczące ludzie nakupowali góry oliwek i pistacji, ławicę mintajów, ze trzy wanny majonezu, wagon papierosów i dwa mango. Był szczęśliwy kierownik ochrony, który na jednym z przyłapanych na kradzieży klientów odbił sobie wczorajszą sprzeczkę z żoną i brak w niej argumentów. Szczęśliwa żona kierownika ochrony, pakująca walizki i wyruszająca w podróż życia. I był wreszcie szczęśliwy On z ustami i brodą ubabranymi sokiem z pierwszego w życiu mango.
Dokręcił koło i założył kołpak, starając się odsunąć ją jak najbardziej od tego, co powinien mieć teraz w głowie. Na ten gest myśl wstała, fuknęła obrażalsko i poszła sobie. Przynajmniej na jakiś czas.

Koniec


Pierdoły:

Kajzerka – mała, okrągła bułeczka pszenna z charakterystycznymi nacięciami na wierzchu. Ciężar około 50 gramów.

Mango (Mangifera L.) - rodzaj roślin obejmujący około 45 gatunków tropikalnych drzew owocowych, występujących w Indiach oraz Indochinach.

Mintaj, rdzawiec pacyficzny, suketo (Theragra chalcogramma) – gatunek ryby z rodziny dorszowatych (Gadidae). Występuje licznie w północnych morzach Pacyfiku, osiągając długość około 40–45 cm (największe rozmiary osiąga w Morzu Beringa – nawet do 75 cm) i masę ciała do 1,5 kg. Dojrzałość rozrodczą uzyskuje w wieku 3–4 lat. Główne pożywienie mintaja to plankton.

czwartek, 19 listopada 2009

z serii "durnoty"...

Pępek świata znajduje się 30 cm od krocza świata.

monotyp

Nie myśl o mnie stereo. Jestem typowym monotypem. Nawet wtedy, gdy chce zabrać konia pod twoją Troje, to i tak uważam, że Troje to za dużo. Mimo, że wielu często zbyt myśli stereopytowo. Za dużo wtedy nas bez Nas. Często zbyt jest zbyt i przyzwolenie na takie zachowanie, choć to nie wpływa na zachowanie porządku czy równowagi. To raczej taka krzywowaga. Realna tak jak krzywouprawnienie i krzywoduszność w dzisiejszym świecie. Ot taki duchowny bez ducha, taka dusza, co ledwo dyszy. Jestem typowym monotypem, choć czasem chciałbym być stereogamiczny. Typowym, choć myślę, że to może być, że on chce a onanie. Typowym, choć zakładam buty i zakładam, że nie przemokną. Zakładam, że to co mnie różni od innych, to suma wszystkich różnic, które wciąż mnożymy by dzieliły nas bardziej. Jeśli tak musi być, to musisz być dzielna. Ja będę twoim dzielnikiem i nie spuszczę z Ciebie wzroku nawet na ułamek sekundy. Obiecuje, że nie spuszczę. Nie tej nocy. Mimo, że jestem typowym monotypem.