poniedziałek, 28 grudnia 2009

:

Mówią o mnie, że jestem średnikiem, że mam gabaryty przecinka, a gdyby spojrzeć na mnie z kosmosu, to byłbym pewnie jedynie zwykłą kropką. A ja wiem, że gdybyś tylko stała obok, tworzylibyśmy najpiękniejszy dwukropek świata. Mówią, że jestem zimny i że mam marchewkowy nochal i jeszcze, że straszny ze mnie bałwan. A ja wiem, że gdybyś miała przyjść wraz z wiosną, marzyłbym by stopić się w twoim spojrzeniu. Słyszałem, że jestem nienormalny wariat, że ktoś powinien zamknąć mnie i zawinąć w kaftan. Zmartwiłbym się tym tylko, gdybyś stwierdziła, że nie do twarzy mi w bieli. Zarzucają mi tchórzostwo i niewiarę i znów się nie mylą. Boje się, co się z nimi stanie, jeśli ich boga najzwyczajniej nie ma. Ponoć znam wiele słów, a od dawna nie umiem wypowiedzieć najprostszej modlitwy. Ciągnę do ludzi, by w ich towarzystwie cieszyć się samotnością. Ponoć za dużo mówię i gęba mi się nie zamyka. A jednak wciąż nie powiedziałem ci, jak bardzo chciałbym dziś trzymać cię za rękę...

środa, 2 grudnia 2009

Odc. 2

Ciężkie krople wystukiwały nierówny rytm na powierzchni parapetu nie pozwalając zasnąć, a że nieszczęścia chodzą parami z niespodziewaną pomocą w tym podłym procederze pospieszyła im poduszka, która zdawała się być bardziej niewygodna niż kiedykolwiek wcześniej. Dobrze, że chociaż nie było duszno. Przynajmniej prześcieradło nie kleiło się do tyłka. Noc pachniała dziwnym połączeniem spalin i kisielu agrestowego i była wyjątkowo jasna jak na tą godzinę. Myśli, równie ciężkie jak krople, siłowały się między sobą walcząc na śmierć i życie o jego uwagę. Utopiony deszczem świat zdawał się być dziś niczym pijaczyna w osiedlowym barze po drugiej nad ranem. Nie było sensu z nim siedzieć i gadać, nie było sensu z nim pić, a mimo to jakoś nie chciało się jeszcze wracać do domu. Znosiło się więc ledwo jego oddech i uciążliwe towarzystwo, żeby tylko nie zostać samemu. Samotność lubi przecież moknąć w deszczu najbardziej. Pije ten deszcz jak gąbka robiąc się ciężka ale i puszysta na zewnątrz tak, ze już nie wiadomo czy zrzucić ją z siebie, czy pogłaskać. Gdy o tym myślał to zdawało mu się, że gdyby tak deszcz i samotność spotkały się razem w parku na ławce i gdyby deszcz nie był tak bardzo nieśmiały, to może samotność urodziłaby mu nawet kiedyś dzieci. Nosiłyby one ubranka w kolorach jesieni, nie zbierałyby rosy, ale z pewnością gubiłyby kasztany. Ale taka sytuacja nigdy nie mogła się wydarzyć. Deszcz był raczej nietowarzyskim mrukiem, który tylko czasem popłakiwał mając jednak już wtedy głęboko w dupie to, czy wszyscy patrzą, czy nie. Tak. Miał też charakterek i to taki, że potrafił nawet jebnąć po pysku piorunem lub przekląć gromem. Tylko głowy do picia nigdy nie miał. Zresztą nieważne. Poduszka przestała się gniewać. Czas spać.




Pierdoły:

Agrest jest krzewem należącym do rodziny agrestowatych. Zazwyczaj osiąga wysokość od 0,5 – 1,5 m. Najczęściej występuje jako krzew, forma szpalerowa i pienna. Posiada ciernie umieszczone pod nasadą liści. W Europie popularnych jest aż ok. 1500 odmian agrestu.

Rosa: osad atmosferyczny w postaci kropel wody powstających na powierzchni skał, roślin i innych przedmiotów w wyniku skraplania się pary wodnej zawartej w powietrzu. Powstaje w warunkach bezdeszczowej pogody.

czwartek, 26 listopada 2009

Odc. 1

Po raz pierwszy myśl ta zaskoczyła Go gdzieś między piątym a dziewiątym łykiem kawy, czyli wciąż jeszcze przed południem. Bez ostrzeżenia, bez pukania weszła w gumowych, zielonych kaloszach i usiadła gęstym kożuchem na całym przed i po teraz. Nawet pewnie nie zauważyła, że zamierzał właśnie zająć się czymś innym, o wiele bardziej realnym, czyli zarabianiem na chleb, a właściwie to na tanie bułki „kajzerki”, o które wczoraj ponoć bili się ludzie w jednym z supermarketów. Cała sytuacja trwała tylko chwilę. Rzut bułek na sklep, szamotanina, wyzwiska, deptane pechowe bułki, które wymknęły się z foliowych przezroczystych woreczków, koniec bułek, znów wyzwiska i posądzanie o brak sprawiedliwości i ludzkich uczuć, a potem już tylko wyścig do kasy z wysoko uniesioną kartą płatniczą. Dziwna bułkowa gorączka nie dotknęła tylko pana Kazimierza, który znany był z trzech rzeczy a mianowicie: mocnej głowy, twardej pięści i zamiłowania do weki. Pan Kazimierz, stary kombatant, bohater partyzantki nie widział zresztą niczego podobnego od lat.

- Oj się porobiło panie – mówił potem. – Co ten dzisiejszy człowiek ma we łbie to ja nie wiem. Dawniej była bieda i nic nie było, a i tak ludziska pomocne nawzajem były, jak to stado, co tako jest silne, jako najsłabszy osobnik. A dziś? Dziś nie ma już chyba szczęśliwego człowieka.

Pan Kazimierz się pomylił. Szczęśliwych ludzi nie brakowało. Był szczęśliwy właściciel marketu wraz z całym zarządem, radośni, że do najtańszych bułek biedne, walczące ludzie nakupowali góry oliwek i pistacji, ławicę mintajów, ze trzy wanny majonezu, wagon papierosów i dwa mango. Był szczęśliwy kierownik ochrony, który na jednym z przyłapanych na kradzieży klientów odbił sobie wczorajszą sprzeczkę z żoną i brak w niej argumentów. Szczęśliwa żona kierownika ochrony, pakująca walizki i wyruszająca w podróż życia. I był wreszcie szczęśliwy On z ustami i brodą ubabranymi sokiem z pierwszego w życiu mango.
Dokręcił koło i założył kołpak, starając się odsunąć ją jak najbardziej od tego, co powinien mieć teraz w głowie. Na ten gest myśl wstała, fuknęła obrażalsko i poszła sobie. Przynajmniej na jakiś czas.

Koniec


Pierdoły:

Kajzerka – mała, okrągła bułeczka pszenna z charakterystycznymi nacięciami na wierzchu. Ciężar około 50 gramów.

Mango (Mangifera L.) - rodzaj roślin obejmujący około 45 gatunków tropikalnych drzew owocowych, występujących w Indiach oraz Indochinach.

Mintaj, rdzawiec pacyficzny, suketo (Theragra chalcogramma) – gatunek ryby z rodziny dorszowatych (Gadidae). Występuje licznie w północnych morzach Pacyfiku, osiągając długość około 40–45 cm (największe rozmiary osiąga w Morzu Beringa – nawet do 75 cm) i masę ciała do 1,5 kg. Dojrzałość rozrodczą uzyskuje w wieku 3–4 lat. Główne pożywienie mintaja to plankton.

czwartek, 19 listopada 2009

z serii "durnoty"...

Pępek świata znajduje się 30 cm od krocza świata.

monotyp

Nie myśl o mnie stereo. Jestem typowym monotypem. Nawet wtedy, gdy chce zabrać konia pod twoją Troje, to i tak uważam, że Troje to za dużo. Mimo, że wielu często zbyt myśli stereopytowo. Za dużo wtedy nas bez Nas. Często zbyt jest zbyt i przyzwolenie na takie zachowanie, choć to nie wpływa na zachowanie porządku czy równowagi. To raczej taka krzywowaga. Realna tak jak krzywouprawnienie i krzywoduszność w dzisiejszym świecie. Ot taki duchowny bez ducha, taka dusza, co ledwo dyszy. Jestem typowym monotypem, choć czasem chciałbym być stereogamiczny. Typowym, choć myślę, że to może być, że on chce a onanie. Typowym, choć zakładam buty i zakładam, że nie przemokną. Zakładam, że to co mnie różni od innych, to suma wszystkich różnic, które wciąż mnożymy by dzieliły nas bardziej. Jeśli tak musi być, to musisz być dzielna. Ja będę twoim dzielnikiem i nie spuszczę z Ciebie wzroku nawet na ułamek sekundy. Obiecuje, że nie spuszczę. Nie tej nocy. Mimo, że jestem typowym monotypem.

wtorek, 22 września 2009

Z serii "durnoty"...

Granica między bohaterem a nieudacznikiem przebiega wzdłuż słupka.

sobota, 22 sierpnia 2009

Z serii:"durnoty"

Żyjemy słowami, umieramy w pół zdania.

piątek, 24 kwietnia 2009

Starzejemy się życiem naszych bliskich…

… urodzinami znajomych ich pragnieniami, ślubami, rocznicami rodziców. W rozmowach coraz mniej jest młodości a coraz więcej wypłat, pitów, dzieci, kredytów. Idąc przez świat swoją drogą, ze swoją prędkością patrzymy jak rodzi się i umiera wokół nas życie. Zmienia się miasto i ulice, którymi spacerujemy. Ludzie, których kiedyś spotykaliśmy na chodnikach poprzesiadali się do samochodów, ci którzy byli blisko śnią teraz swoje sny w innych częściach globu. Każdy z nich nie pozwala nam zapomnieć, że życie pędzi i nie zatrzymuje się choćby na moment. To co dla nas jest wszystkim, dla świata jest tylko błyskiem, niczym więcej. Błyszczmy więc najjaśniej jak potrafimy…

wtorek, 21 kwietnia 2009

rozmowa nie odbyt a

-A ty co myślisz w tej kwestii?- zapytał sąsiad z prawej.

-W jakiej kwestii?

-No to o czym rozmawiamy. No. Co myślisz o bogu?

-Jak o bogu?

-No jest czy go nie ma?

Jest czy go nie ma, jest czy go nie ma. Wszyscy chcieli zawsze wiedzieć tylko to. A może nie to jest w tej sprawie najważniejsze. Może czasem jest a czasem niema? A jeśli niema to czy jego odpowiedzialność za siebie się zmniejsza? A jeśli jest to znaczy, że powinien zrezygnować z ulubionych grzechów? Chyba jednak czasem jest a czasem nie ma.

-Nie wiem, może czasem jest a czasem nie ma?

-No toś dojebał- zakończył temat niezbyt chyba zadowolony z odpowiedzi sąsiad- A wiecie co ostatnio widziałem w telewizorze...?

niedziela, 19 kwietnia 2009

Poranek znów przyszedł za szybko

… a na kołnierzyku ma jeszcze szminkę wczorajszej soboty. Ktoś kto powiedział, że najtrudniej jest zacząć nie miał chyba racji. Najtrudniej jest trwać. Wyższość konsekwencji postępowania wpisanej w trwanie nad podnietą wynikającą z nowego widoczna jest najbardziej właśnie w taki poranek. To właśnie trwanie czyni go kolejną koleiną i pozwala spojrzeć mu w twarz bez specjalnego zdziwienia. Trwanie potęguje poznanie. Potęguje na potęgę. Pozwala nie tylko na świadomość autokontynuacji ale i na przekonanie, nie graniczące z pewnością, że świat nadal będzie toczył złotą kulkę po niebieskiej tablicy. Jeśli nadzieja jest matką głupich to trwanie jest jej ojcem a ja jego wnukiem. Ding. Woda dojrzała na spotkanie z kawą, płuco-na randkę z papierosem…