niedziela, 19 kwietnia 2009

Poranek znów przyszedł za szybko

… a na kołnierzyku ma jeszcze szminkę wczorajszej soboty. Ktoś kto powiedział, że najtrudniej jest zacząć nie miał chyba racji. Najtrudniej jest trwać. Wyższość konsekwencji postępowania wpisanej w trwanie nad podnietą wynikającą z nowego widoczna jest najbardziej właśnie w taki poranek. To właśnie trwanie czyni go kolejną koleiną i pozwala spojrzeć mu w twarz bez specjalnego zdziwienia. Trwanie potęguje poznanie. Potęguje na potęgę. Pozwala nie tylko na świadomość autokontynuacji ale i na przekonanie, nie graniczące z pewnością, że świat nadal będzie toczył złotą kulkę po niebieskiej tablicy. Jeśli nadzieja jest matką głupich to trwanie jest jej ojcem a ja jego wnukiem. Ding. Woda dojrzała na spotkanie z kawą, płuco-na randkę z papierosem…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz